Ksiądz Jan Kaczkowski był jednym ze sławniejszych duchownych w naszym kraju.
Mówił o sobie „onkocelebryta”, a to dlatego, że sławę niestety przyniosła mu choroba. Ksiądz Kaczkowski cierpiał na glejaka. Swoją walkę z chorobą opisał w książce Życie na pełnej petardzie.
Zobacz: Ludzie modlą się za księdza Jana Kaczkowskiego
Glejaka wykryto u mnie 1 czerwca 2012 roku, dano mi najpierw sześć miesięcy życia, potem czternaście. Nie chcę być jak brazylijski wyciskacz łez… Może powiem tylko, że gdy się o tym dowiedziałem, byłem wściekły – tak o swojej chorobie mówił Kaczkowski.
Ksiądz Jan był jednym z założycieli Puckiego Hospicjum Domowego.
Hospicjum mnie umacnia. W wierze. W przekonaniu, że warto je uczciwie prowadzić i nie oszczędzać siebie. Warto się spalać. W ogóle warto. Nie wyobrażam sobie umierania w innym miejscu niż tu. W sali numer sześć, mojej ulubionej – mówił w rozmowie z Interią.
Ksiądz Kaczkowski zmarł dzisiaj, w Poniedziałek Wielkanocny. Odszedł około godziny 13 w gronie rodzinnym. Miał 38 lat.
Zobacz: MARIHUANA LEKIEM NA RAKA MÓZGU? OTO NAJNOWSZE BADANIA