Jan Nowicki nie podziela oburzenia wielu Polaków, którzy uznali, że Alicja Bachleda-Curuś nie powinna była zasiadać w jury festiwalu filmowego. Aktor jest zdania, że Alicja świetnie sprawdziła się w powierzonej jej roli… maskotki.

– To zawracanie głowy z robieniem afery z tego, że Alicja Bachleda-Curuś zasiadała w jury w Gdyni. W każdym jury za granicą jest taka maskotka. Zawsze się bierze jakąś popularną aktorkę piękną i młodą, by była taką ozdobą. Tam są przecież inni od tego, żeby decydować o poziomie filmów i rozmawiać merytorycznie. Nie upatruję w tym niczego nagannego. Nie ma tu żadnej sensacji – mówi Nowicki.

Aktor życzy Bachledzie jak najlepiej:

– Pani Bachleda w niczym mi nie przeszkadza. Niech sobie tam będzie. Ładna dziewczyna, coś tam dzióbie na zachodzie – mówi i dodaje: – Dobrze, że mamy jedną dziewczynę, która zdobyła znanego aktora. Nie należy z tego wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Nie wiem, jaka to jest aktorka. W życiu jej nie widziałem na ekranie. Ale co to za różnica? Trzeba się cieszyć, a nie robić aferę.

Czytaj więcej: Szyc i Karolak piją w aucie

\"\"

\"\"