/ 06.05.2011 /
Grunt to pozory.
Nawet jeśli Olivia Wilde w duchu przeżywa swój rozwód, to absolutnie nie daje tego po sobie poznać.
Aktorka rozstaje się właśnie ze swoim mężem, Tao Ruspoli, po 10 latach wspólnego życia.
W magazynie Glamour przekonuje jednak, że „to żadna tragedia\”.
– Oznaką dobrego małżeństwa jest partnerstwo i bycie inspirowanym przez współmałżonka. Miałam tak z Tao. Koniec [związku] nie jest jednak tragedią. Tragedią jest tkwić w związku, który jest nieudany. Życie w nieszczęściu – to prawdziwa tragedia – mówi.
Aktorka dodaje, że chętnie znowu zacznie chodzić na randki.
Jak widać to zajmuje ją bardziej, niż rozpad małżeństwa. Z takim nastawieniem zapewne głośno będzie niebawem o jakimś romansiku…