Oscar Pistorius ma za sobą wczorajsze przesłuchanie w sądzie. Media dostały zatem przedsmak tego, jaką linię obrony obrał sportowiec.

Pistorius niezmiennie utrzymuje, że swoją dziewczynę, Reevę Steenkamp, zabił przed przypadek – twierdzi, że wziął ją za włamywacza. Pistolet trzymał zawsze przy sobie, bo od pewnego czasu dostawał pogtóżki. Dlaczego w ogóle strzelił? Czuł się niepewnie bez swoich protez. Dopiero po oddaniu czterech strzałów w stronę łazienki (trzy z nich trafiły Reevę) Oscar zdał sobie sprawę, że w środku jest jego dziewczyna.

Założył protezy, usiłował wyważyć drzwi, ale musiał posłużyć się kijem do krykieta. Wziął Reevę na ręce i zbiegł z nią po schodach, ale – jak relacjonował – 29-letnia kobieta „zmarła w jego ramionach”.

Oskarżyciel przyjmuje inną wersję. Jego zdaniem Pistorius najpierw założył protezy, a następnie podszedł do drzwi, po czym oddał strzały. Miał zatem nieco czasu, by zorientować się, kto jest w łazience. Co więcej, sąsiedzi słyszeli wcześniej odgłosy kłótni. Steenkamp mogła schować się, by uciec przed rozszalałym Oscarem.

– Nie miała się gdzie schować – mówił prokurator. – To musiało być straszne.

Tymczasem w sprawie wypowiedziała się rodzina zmarłej. Ojciec Reevy powiedział, że „nie ma w sobie nienawiści dla Pistoriusa”.

– Nie wiemy, przez co on musi teraz przejść – powiedział.
 

&nbsp
Oscar Pistorius: Strzelił cztery razy przez pomyłkę