Po 35 latach Ozzy Osbourne nagrał razem z Black Sabbath płytę zatytułowaną 13. Jak się później okazało, powrót do wspólnego muzykowania oznaczał dla niego także powrót do nałogów. I nic dziwnego. Historia Black Sabbath to oprócz nieśmiertelnych utworów, niekończące się ekscesy narkotykowe i alkoholowe.

Jak wspominają w wywiadzie dla Guardiana muzycy zespołu, nagranie płyty Vol 4 kosztowało ich 60 tys. dolarów – o 15 tys. mniej niż wydali na kokainę.

– Od 64 lat próbuję się zabić, i wychodzi mi to całkiem nieźle. A jednak coś trzyma mnie przy życiu. Nie wiem, czy to Bóg, los, czy coś innego. Nie mam żadnych uprzedzeń, ale w zorganizowaną religię zupełnie nie wierzę – powiedział dziennikarzowi Ozzy Osbourne.

O swoich alkoholowych ciągach opowiada w następujący sposób:

– Nie wierzyłem im, kiedy mówili, że urwał mi się film. Patrzyłem na zegarek i była na przykład czwarta. Po chwili patrzyłem jeszcze raz i było już wpół do dziesiątej. Zupełnie nie pamiętałem, gdzie byłem ani co robiłem. Ale nikt o tym nie myśli, zanim zacznie pić. Nie zastanawiamy się „ciekawe, w jakim więzieniu się jutro obudzę”. Bo nie mamy takiego zamiaru.

Dzisiaj Ozzy znowu jest czysty. Ma w tym swój udział zapewne rodzina, która mimo ekscesów wciąż wspiera weterana rocka.

– Nieważne, czy piję alkohol, czy nie, i tak jestem pie***tym świrem. Lepiej się czuję po mrocznej stronie życia. To pewnie dlatego jestem wokalistą Black Sabbath – zakończył wywiad Ozzy.

Ozzy Osbourne: Od 64 lat próbuję się zabić

Ozzy Osbourne: Od 64 lat próbuję się zabić

Ozzy Osbourne: Od 64 lat próbuję się zabić