Świat zdążył już ochłonąć i wrócić do normalnego trybu po śmierci Michaela Jacksona. Ale dla dzieci gwiazdora dramat wcale się nie skończył. Nie jest im lżej. Choć rodzina stara się zapewnić im spokój, poczucie bezpieczeństwa i dać powody do radości, dzieci na swój sposób odreagowują przeżycia.

O ich trudnych chwilach opowiedziała w wywiadzie dla Daily Mirror, La Toya Jackson.

– Paris przez cały czas myśli i mówi o ojcu. Radzi sobie, dużo pisze… Każdego dnia zakłada na siebie jego koszule. Ubrania ciągle pachną Michaelem, to pomaga jej czuć się bliżej taty – mówi La Toya.

– Pokój Paris jest cały oklejony plakatami Michaela. Ona przez cały czas ogląda filmy z ojcem. Zabrała wszystkie swoje rzeczy i pamiątki, i przeniosła je do domu mojej matki, z którą teraz mieszka.

Zupełnie inaczej zachowuje się Prince.

– On w ogóle nie chce o tym mówić. Nawet nie ogląda DVD, gdy lecą filmy, po prostu przechodzi obok telewizora. Dla niego jest zbyt wcześnie. Ból jest zbyt dotkliwy. Naprawdę martwię się o niego…

Najmłodszy syn Jacksona, Blanket, przeżywa stratę szczególnie mocno:

– On jest po prostu bardzo smutnym, nieśmiałym małym chłopcem. Płacze. Naprawdę dużo płacze. To dla niego takie cierpienie. Nikt nie może mu zwrócić tatusia i to tak bardzo boli.

La Toya dodała, że cała trójka bierze udział w terapii, która ma im pomóc przejść przez tę traumę. Ciotka dzieci ma nadzieję, że najstarszy syn w końcu się otworzy.

Gwiazda wspomniała także o tym, iż jej zdaniem największe predyspozycje do pracy w show-biznesie ma Paris.

\"ParisPrince zamknął się w sobie\”>