Paulina Sykut-Jeżyna na łamach magazynu Flesz zdobyła się na bardzo osobiste wyznanie. Młoda mama wyznała, że tuż po porodzie miała… baby blues’a!

Zobacz też: Paulina Sykut cała w różach pokazała córeczkę! (Instagram)

Prezenterka zdradziła w wywiadzie, że ma dość licznych wypowiedzi celebrytek, że początki macierzyństwa mają same superlatywy.

Dziennikarka przekonuje, że trzeba się przygotować na wszystko, a zwłaszcza na wahania nastrojów i brak chęci do życia.

Nie powinno się tym straszyć, przedstawiać czarnych scenariuszy, tylko przekazywać sobie wiedzę i wzajemnie wspierać. Oczywiście, każda z nas przeżywa to inaczej. Mało która mama potrafi publicznie przyznać, że dopadł ją baby blues i wcale nie czuła się tak fantastycznie, jak od niej oczekiwano. Kiedy jesteś osobą publiczną, ta presja jest jeszcze większa. Dla mnie najtrudniejszym momentem było ciągłe bycie pod tzw. lupą, oglądanie mnie dookoła. Miałam momenty, że byłam zmęczona, rozdrażniona, bo burza hormonów robiła swoje. Wiele kobiet zna ten stan, gdy do oczu cisną się łzy, choć nie ma się powodów do płaczu, bo przecież jest się najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Te kilka pierwszych miesięcy po porodzie, to czas, bardzo ważny czas, w którym potrzebujemy spokoju, by nabrać sił na nowe wyzwania, jakie niesie ze sobą macierzyństwo.

Paulina zdradziła również, że przez tą sytuację cudem uniknęła kryzysu w swoim małżeństwie.

Mieliśmy z Piotrem trudne chwile, ale udało nam się do kryzysu nie dopuścić. Dużo i szczerze rozmawialiśmy. Chyba byliśmy gotowi na to, że nie będzie tak kolorowo, jak by się chciało. Obydwoje wykazaliśmy się zrozumieniem i empatią. Wiedzieliśmy, że w takich sytuacjach łatwo jest się pogubić. Jesteśmy razem od 19 lat i wciąż się wspieramy, kochamy i nadal dużo się razem śmiejemy. Teraz gdy jest z nami Róża jest jeszcze weselej.

Zobacz też: Jak rozpoznać, że to baby blues?

Czy któraś z Was również przechodziła baby-blues? Jeśli tak, to jak sobie z tym poradziłyście?