Michał Piróg ma słabość nie tylko do ubrań, dziwnych fryzur, ale i gier komputerowych.

– Od dziecka miałem tendencję do uzależniania się od gier, ale myślałem, że mam to już za sobą – powiedział w rozmowie z tygodnikiem Wprost.

Tymczasem będąc użytkownikiem Facebooka wciągnął się w niepozorną… Farmville. Niegroźna rozrywka szybko przerodziła się w obsesję.

– Zaczęło mi zależeć na tym, aby moja farma była najlepsza. Kupowałem wirtualne nasiona, sadziłem ziemniaki, zbierałem plony – mówi.

Kiedyś zauważył, że jego koleżanka w swoim facebookowym gospodarstwie nie pozbierała jabłek. Nie bacząc na to, że kobieta ma właśnie spotkanie biznesowe w Londynie, zadzownił do niej, by jej o tym powiedzieć.

Sam też kończył nieraz spotkanie ze znajomymi, bo chciał… zebrać truskawki.

Cóż, przesada nie służy nikomu.

&nbsp