Podchmielona Felicjańska opowiada o anoreksji
... i operacjach plastycznych - nie zrobiłaby sobie biustu Dody.
Zwierzenia po kilku głębszych kojarzą się ze spelunką, z której wszyscy już wyszli, a zostali najbardziej oporni.
Jak widać mają one miejsce i na polskich bankietach, na których gośćmi są gwiazdy.
Dziennikarz spytał Ilony Felicjańskiej, jaka była najgorsza plotka na jej temat, jaką przeczytała.
– Że mam anoreksję – odparła, wymownie chwytając się za „boczki\”. – Przeczytałam, że mam anoreksję. Ja się śmiałam z tego, to nie było dla mnie ważne, ale to moja mama zadzwoniła i to naprawdę, z płaczem, powiedziała, że się o mnie martwi… Zrozumiałam, że te głupie pisania…
I tu Ilona patrzy lekko niepewnym wzrokiem na dziennikarza.
Zapytana z kolei o operacje plastyczne mówi:
– Ja mam to szczęście, że mam twarz, jaką mam, ale gdybym miała odstające uszy, zrobiłabym sobie operację. Gdybym miała za duży nos, myślę że zrobiłabym sobie operację.
– A biustu? – pyta dziennikarz.
– Też. Gdybym nie miała zupełnie nic i przeszkadzałoby mi to w byciu kobietą… Tak! Bo zrobić sobie operację biustu to nie znaczy zrobić sobie natychmiast biust Dody.