Anna Mucha czyta książki. Na swoim blogu opisała pasję, z jaką napada na półki w księgarni. Dała też odstręczającą od lektury recenzję jednej z przeczytanych książek, w której roiło się od słów „kupa\”, \”stolec\”, \”gó…\” itp.

Na koniec aktorka napisała, że w jej sercu zagościł pewien baron – \”Ostatni Baron PRLu\” i zapowiedziała, że rozwinie wątek w następnym wpisie.

Portal dziennik.pl podchwycił tę informację i napisał o tajemniczym mężczyźnie w kontekście związków damsko-męskich Anny Muchy. Czyżby gwiazda nadal wybierała starszych od siebie mężczyzn? – pyta dziennik.pl. i krasi swój tekst tytułem \”Mucha zakochana w arystokracie\”.

Nie trzeba być zbyt przenikliwym, by domyślić się, że Mucha w żadnym baronie się nie zakochała, po prostu przeczytała książkę o Jerzym Waldorffie, nazywanym właśnie ostatnim baronem PRL-u. Pozycja ukazała się w październiku 2008 roku. A że serce panna Anny jest chyba wolne, zagościł w nim sam Waldorff.