Robert Pattisnon wprowadza nowe standardy kinowego amanta.

Zamiast wyprostowanego, zadbanego pana, dziewczyny szaleją teraz za tym Brytyjczykiem, który nie lubi myć włosów, czesać ich i najchętniej cały tydzień przechodziłby w jednym ubraniu (co wyznał niejednokrotnie w licznych wywiadach).

Zamiast dumnie, po męsku prężyć klatkę piersiową, Pattinson w obawie przed czającymi się fankami, przemyka do studia zgarbiony i chyba lekko wystraszony.

Oto nowy wzorzec?