Przemysław Saleta znokautował w 6. rundzie faworyta tej walki Andrzeja Gołotę.

Wieczór pięściarski w gdańskiej Argo Arenie przyniósł fanom boksu świetne widowisko.

Mimo że obaj pięściarze mają po 45 lat i zamiast na ringu powinni spędzać czas na sportowej emeryturze, dostarczyli widzom niezapomnianych wrażeń. Nie było bieganiny po ringu, ale cała masa otwartych ciosów.

Jeszcze przed walką Andrzej Gołota mówił, że trudno mu powiedzieć kto wygra.

To waga ciężka, tutaj może zdecydować jeden cios – mówił Gołota.

Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Przemysława Salety już w 3. rundzie. Ostatecznie nie jeden, lecz cała seria ciosów zdecydowała o jego wygranej. Oto co powiedział tuż po zejściu z ringu:

Andrzej padł po kumulacji ciosów. Nie jestem puncherem, który nokautuje rywala jednym uderzeniem. Walka toczyła się w szybkim tempie i to wypluwanie szczęki przez niego od trzeciej rundy pokazywało, że jestem blisko. Moja taktyka wynikała z tego, że nie mam już takich nóg ja 20 lat temu, wobec tego wolę wojnę.

Zwycięzca podziękował przegranemu za to, że zgodził się podjąć rzuconą rękawicę.

Cieszę się, że Andrzej tę wojnę przyjął. Dzięki temu walka zyskała na atrakcyjności. Dziękuję mu, że zgodził się na tę walkę. On tworzył historię światowej wagi ciężkiej, ale kosztowało go to wiele zdrowia – powiedział Saleta po walce.

Jesteście zaskoczeni wynikiem walki?

Saleta: Gołota padł po kumulacji ciosów

Saleta: Gołota padł po kumulacji ciosów