Serena Williams sportowi poświęciła całe swoje życie. Połowę z niego zajęło jej zaakceptowanie swojej atletycznej sylwetki.

Sportsmenka mówi w Harper’s Bazaat, że wcześniej nienawidziła swoich muskularnych ud i „ogromnego tyłka\”.

Dziś ma 28 lat i twierdzi, że dopiero teraz zaakceptowała swoje kształty.

Łatwo mówić – niedawno Serena schudła o rozmiar.

– Miałam 23 lata, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie jestem Venus [mowa o siostrze] – wyznaje. – Ona jest zupełnie inna. Ja jestem super krągła – mam wielkie piersi i ogromny tyłek. Ona jest wysoka, ma figurę jak modelka i we wszystko się mieści. Ja dorastałam chcąc być nią, wyglądać jak ona.
Wcześniej zawsze mieściłam się w jej ubrania, ale później pewnego dnia już nie mogłam. Ale nie szkodzi. Do dziś dnia nie lubię jednak swoich rąk. Ludzie chcą mieć bardziej wyrzeźbione ramiona, ale moje są zbyt masywne. Nie narzekam jednak. To one pozwalają mi płacić rachunku.

Serena twierdzi, że \”dobrze być inną\”, choć może to sprawiać pewne problemy.

– Nie wyglądam jak inne dziewczyny, więc trochę zajmuje pogodzenie się z tym. Dobrze jednak być inną. Czuję się o wiele bardziej seksowna w krótkich włosach. Chciałam dotrzeć do swojego wnętrza i poczuć się lepiej. Nie chcę się chować za fasadą włosów.

A co z niedawnym spadkiem wagi? To wcale nie przez tenis.

– Uprawiam Pilates i jogę. Chcę wysmuklić ciało.

Dieta? Nie, Serena nigdy nie jest na diecie i nie zamierza.

 

\”Masywny tyłek\” – tak mówi o swojej pupie Serena. Kiedyś magazyn Jane nie bał się pokazać go niemal w pełnej krasie, a sama Serena bez oporów rozebrała się przed obiektywem. [Zdjęcie pochodzi z 2007 roku.]


Jane