Od czasu do czasu mediom zdarza się uśmiercać znane osoby. Pamiętacie wpadkę jednego z portali plotkarskich odnośnie Anny Przybylskiej? Jakiś czas temu pisano też o tym, że Miley Cyrus przedawkowała. Teraz ktoś postanowił wykorzystać Sylwestra Wardęgę.

Od kilku godzin w sieci krąży informacja jakoby YouTuber miał zginąć podczas kręcenia jednego ze swoich filmików:

Do śmierci mężczyzny doszło w centrum Warszawy podczas nagrywania nowego filmu na YouTube.

Autorzy materiału twierdzili, że są w posiadaniu video z chwili śmierci. Prosili przy tym o podanie numeru telefonu przed jego obejrzeniem. NIE DAJCIE SIĘ NABRAĆ! Oszuści wyłudzali pieniądze za nagranie, które nie istnieje! Nie klikajcie też tej informacji na swoich „wallach” na FB – w przeciwnym razie powielicie ją na „wallach” innych użytkowników.

Ciekawe, czy Sylwester skomentuje te rewelacje.

&nbsp
Napisali, że Sylwester Wardęga nie żyje

Napisali, że Sylwester Wardęga nie żyje