W sieci nie brakuje treści, które potrafią rozbawić, wzruszyć, wywołać lawinę komentarzy. Memy, filmiki z dziećmi, video ze słodkimi zwierzętami, profile na FB proszących o pomoc. Można się pogubić.
Od czasu do czasu można trafić na coś, co zapamięta się na długo. Tel list jest jednym z nich.
Jeden z użytkowników serwisu wykop dodający treści pod pseudonimem Laliqu pokazał list, jaki ktoś miał dostać z urzędu miasta. Pewien Żyd mieszkający w USA szukał śladów swojej przeszłości. Chciał skontaktować się z rodziną, która w czasie wojny uratowała go przed śmiercią:
Historia jak z filmu, którą napisało życie
Otrzymaliśmy dzisiaj list z Urzędu Miasta, ale miasta w którym kiedyś mieszkali moi świętej pamięci dziadek i babcia.
List wkleiłem poniżej.
sreen: wykop.pl/Laliqu
Powycinałem z niego dane osobowe. Z treści listu wynika, że pewien starszy człowiek z USA o żydowsko brzmiącym nazwisku wraz ze swoją rodziną przyjechał do tej miejscowości by odwiedzić miejsce w którym żyli ludzie, którym zawdzięcza życie. Przyznam, że treść listu była dla mnie niesamowita bo rodem z filmu.
Zadzwoniłem pod numer podany w treści i połączyłem się z Panią, która jest Sekretarzem Gminy. Wyjaśniła mi, że ten człowiek wraz z siostrą został uratowany z rąk Niemców przez mojego pradziadka.
Były to dzieci ich sąsiada, majętnego Żyda, który posiadał młyn. Pradziadek ukrył dzieci pod kołdrą i udawał bardzo chorego człowieka, dzięki temu naziści ich nie znaleźli.
Niestety w kilka dni później dzieci zostały złapane i umieszczone w obozie w Jaworznie. A że pradziadek działał w partyzantce to razem z innymi partyzantami postanowili spróbować je uwolnić. Pradziadek przebrał się w niemiecki mundur i pojechał prosto do tego obozu. Udało się przywieźć dzieci całe i zdrowe. Taką historię usłyszałem od Pani Sekretarz.
Historia jak z filmu. Jeśli prawdziwa, to godna pokazania.