Natasza Urbańska jest ostatnio na topie. Wczoraj gościła u Szymona Majewskiego, opowiadała o swoich wrażeniach z Bollywood, dziś mamy dla Was jej zdjęcie prosto z okładki nowego numeru Twojego Stylu.

W rozmowie z magazynem aktorka i tancerka snuje swoją historię. Wielu ją zna – zaczynała jako sportsmenka, trenowała gimnastykę artystyczną, potem pokochała taniec i zapragnęła dostać się do teatru Buffo. Jaka była w tamtym czasie?

Na początku byłam taką wyluzowaną „giganciarą” – w kurtce parce, z wielkim plecakiem, w szaleństwie farbowania włosów – dziewczyna w typie „Odwalcie się ode mnie”, a nie Barbie z pretensjami: „Patrzcie, jaka jestem piękna” – opowiada Urbańska. O Józefowiczu mówi tak:

On mnie obserwował, obserwowaliśmy się nawzajem. Ale nie było tak, że ktoś kogoś ciągnął za sweter: chodź tu do mnie, kochanie.

A kiedy pojawiła się myśl o małżeństwie? Urbańska wspomina tamten czas:

Byłam jego uczennicą, a partnerami stawaliśmy się po drodze. Razem pracowaliśmy, razem tworzyliśmy. Myśl o małżeństwie pojawiła się tak naprawdę, kiedy w ciąży zaczęły pracować hormony. Dziecko wierciło się w moim brzuchu, ja stałam się bardziej „miękka”. Ale to Janusz
pierwszy powiedział „chciałbym…” i byłam ugotowana.

Więcej przeczytacie TUTAJ, a cały wywiad znajdziecie w papierowym wydaniu magazynu.

\"\"