Jeżeli ktoś chciałby stworzyć polski ranking niegospodarności, to bez wątpienia organizatorzy koncertu Madonny na Stadionie Narodowym zajęliby wysoką pozycję. Z raportu NIK, do którego dotarli dziennikarze Gazety Wyborczej i Radia Zet, wynika, że w imprezie utopiono 5 mln złotych!

Madonna wystąpiła na Stadionie Narodowym 1 sierpnia ubiegłego roku. Nie dość, że było sporo kontrowersji dotyczących daty (niektóre środowiska nie akceptowały występu kontrowersyjnej wokalistki w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego), to jeszcze koncert dofinansowało (za zgodą Ministerstwa Finansów) Ministerstwo Sportu kwotą 6,2 mln zł.

Według biznesplanu przedstawionego przez organizatora, czyli Narodowe Centrum Sportu, zysk spółki miał wynieść 200 tys. zł. Ale nie wyniósł. Zamiast tego, chcąc nie chcąc wszyscy podatnicy zapłacili za koncert.

Jak się okazało, zainteresowanie koncertem było mniejsze niż przypuszczano (obejrzało go 35 tys. fanów) i nie udało się pozyskać dużego sponsora imprezy. Sponsorem został więc skarb państwa.

– Sytuacja z Madonną była ewidentnym przykładem na to, że NCS nie był podmiotem zdolnym zarządzać Stadionem Narodowym. Dlatego już latem ub. roku pani minister podjęła decyzję, że nie powierzy tej spółce roli operatora stadionu. Październikowa afera z niezamkniętym dachem tylko tę decyzję przypieczętowała – powiedziała Gazecie Wyborczej Katarzyna Kochaniak, rzeczniczka Ministerstwa Sportu.

I tak oto wszyscy Polacy zrzucili się na koncert, który obejrzeli nieliczni.

Stracić na koncercie gwiazdy formatu Madonny? Czy to możliwe tylko w Polsce?

Wszyscy zrzuciliśmy się na koncert Madonny