Miał zaledwie 67 lat. Na swoim koncie wiele przebojów, cudownych piosenek, które cala Polska nuciła od czterdziestu lat. Zbigniew Wodecki zmarł w poniedziałek w szpitalu, w otoczeniu rodziny.

Był wyjątkowym artystą – umiał dzielić się nie tylko swoim talentem, wiedzą na temat muzyki, ale i radością życia. Otwarty na ludzi, zaangażowany. Pełen energii i optymizmu. W rozmowie z portalem tvn24.pl dziennikarz radiowy Piotr Metz tak wspomina Wodeckiego:

On był pracoholikiem. Myślę, że czasami niepotrzebnie nie zwalniał, zbytnio się spieszył, potrafił wstać o 4 rano i przyjechać do kogoś na wywiad, bo obiecał albo ktoś go poprosił. Żył w ogromnym tempie.

Wodecki nieustannie koncertował, występował na scenach, młode pokolenie kojarzy go też z show Taniec z gwiazdami, w którym przez kilka sezonów był jurorem.

Starsi pamiętają go jako cudownego artystę, który czarował głosem.

A dla wielu pozostanie „panem od Pszczółki Mai”. Bo to przecież on zaśpiewał słynną piosenkę Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie….

Jest nam dziś naprawdę przykro, bo wielu z nas przez wiele lat zżyło się ze Zbigniewem Wodeckim jak z członkiem własnej rodziny.

Smutno…

Zobaczcie zdjęcia muzyka. Niemal na każdym uśmiechnięty, pełen wigoru. Takiego go zapamiętamy…