O tym, że zmarł Jacek Chmielnik, powiadomiły wczoraj media. Na Kozaczku pisała o tym dzasta88.
Dziś Super Express podaje więcej szczegółów tego tragicznego wydarzenia.
Poszedł tylko włączyć wtyczkę hydroforu do gniazdka. I wtedy raził go prąd. Na nic zdała się pomoc córki. Znany aktor Jacek Chmielnik nie żyje – czytamy.
Do tragedii doszło w środę wieczorem we wsi Suchawa pod Włodawą, gdzie aktor spędzał z rodziną wakacje. Gdy długo nie wracał, przyszła do niego córka. Jeszcze oddychał, więc przystąpiła do reanimacji. Niestety bez efektów.
Mimo tego, że zaraz na miejsce przyjechała karetka i lekarska reanimacja trwała godzinę, aktora nie udało się już uratować.
Niech spoczywa w pokoju [*]. Składamy też najszczersze kondolencje rodzinie i znajomym.
– Prawdopodobnie poraził go prąd – mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Według znawców w mokrej piwnicy mogło łatwo dojść do przebicia prądu, tym bardziej, że Jacek Chmielnik stał boso.
Tak aktora wspominają inni.
Andrzej Grabowski:
– Znałem go długo, jeszcze od lat 70. Fajny gość, a zginął tak głupio. W zeszłym roku zmarła Ewa Sałacka ukąszona przez osę.
Katarzyna Figura:
– To, co mnie w nim uderzyło, to jego wielki profesjonalizm, a także fakt, że był zamkniety w sobie, a przecież grał tyle komediowych ról. Był naprawdę wspaniałym i niezwykłym człowiekiem.
Jan Machulski:
– Był dla mnie prawie jak syn. Ja go wychowałem, przyjmowałem do szkoły, robiłem z nim dyplom. Był on wielostronnym, niespotykanie dowcipnym i bardzo mądrym chłopakiem.
Beata Kawka:
– To był fantastyczny facet. Cudowny i z poczuciem humoru. Wyróżniał go dystans. Zawsze był spokojny i opanowany. Na planie filmowym w jego towarzystwie czułam się jak w rodzinie.
Elżbieta Zającówna:
– Był osobą wesołą i niesamowicie dobrą. Pamiętam nasz wspólny ekranowy debiut w Vabanku. Współpraca z nim układała się wspaniale. Nie mogę się pogodzić z tym, że odszedł…