Borys Szyc ZAŁAMANY inflacją w Polsce. Zrujnowała mu wakacje i plany remontowe
"Wakacje spędzamy w kraju, a nie – jak bywało – za granicą" - wyznał.
Prawdopodobnie każdy, kto na co dzień żyje w Polsce boleśnie odczuwa skutki coraz to rosnącej inflacji. Zarówno produkty spożywcze, benzyna, nieruchomości, materiały budowlane, mieszkania na wynajem i rachunki z miesiąca na miesiąc bezlitośnie rosną, a każdy z przerażeniem patrzy na swoje wcale nie rosnące zarobki. Okazuje się, że problem dotyka również celebrytów, choć mogłoby się wydawać, że ich życie to niekończąca się dobra passa, egzotyczne wyjazdy i pojawianie się na branżowych eventach.
Borys Szyc ma powód do DUMY! Jego żona zajęła 3. miejsce w TYM rankingu!
Borys Szyc narzeka na inflację w Polsce. Zrujnowała mu wakacje i plany remontowe
Głos w temacie zabrał Borys Szyc, który od lat jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” aktor ujawnił jednak, że galopująca inflacja dotknęła również jego rodzinę oraz pokrzyżowała mu remontowe plany:
Przez kilka miesięcy próbowałem nie przejmować się wzrostem cen, czyli oszukiwać sam siebie, ale dalej już nie da rady. Mamy dom zasilany gazem i prądem, więc z miesiąca na miesiąc coraz mniej nam zostaje na życie. Odpuszczam postanowiony wcześniej remont. Materiały budowlane zdrożały co najmniej dwa razy. Może za rok ceny spadną? – zastanawia się aktor.
Następnie Borys Szyc dodał, że rosnące ceny rujnują mu też wakacyjne plany – razem z żoną Justyną Nagłowską oraz synkiem Henrykiem, rodzina zdecydowała się spędzić wakacje w Polsce. Borys Szyc zwrócił jednak uwagę, że urlop w popularnych, turystycznych miejscowościach w Polsce wcale nie jest tańszy od egzotycznego wyjazdu:
Wakacje spędzamy w kraju, a nie – jak bywało – za granicą, jednak grzeszyłbym, narzekając. Kocham Mazury, widzę przy tym, jak pusto się tutaj zrobiło. Kiedyś były ceny warszawskie i mazurskie – teraz jest równie drogo tu i tam. Ludzi nie stać już nie tylko na luksusy typu czartery jachtów, ale i na noclegi… Głupie pójście z dziećmi na lody w marinie to prawie stówa. Rolę restauracji, a nawet budek z frytkami, przejęły tutejsze Biedronki. Wieczorem półki w dyskontach są tak samo puste, jak mazurskie knajpy.