
Niedawno mały książę George zaczął naukę w szkole. Szkoła to nie byle jaka – za możliwość uczestniczenia w zajęciach rodzice George’a (i innych pociech) płacą rodznie 17 tysięcy funtów.

Wysoka cena idzie w parze z odpowiednią ofertą edukacyjną i wychowawczą. Książę uczy się w placówce prowadzonej według zasad Marii Montessori, która w formowaniu dziecka na jednym z pierwszych miejsc stawiała przygotowanie go do życia w grupie. Dlatego też dzieci uczące się w szkołach Montessori, są uczone współpracy i funkcjonowania w grupie.

Książę także jest wychowywany w oparciu o tę metodę. Komentujący zwracają uwagę na fakt, że mały George – podobnie jak inne dzieci – powinien być otwarty na relacje z innymi dziećmi. Zabawa i współpraca w grupie jest przedkładana ponad bliskie, przyjacielskie relacje „jeden do jednego”. Lepiej, jeśli dziecko bawi się ze wszystkimi i szuka porozumienia i kontaktu z całą społecznością, niż zamyka się w relacji z jednym dzieckiem.

Niektórzy uważają, że książę jest z tego powodu pokrzywdzony: Jak to? – pytają – czy George nie może mieć swojego przyjaciela? To okropne!

Inni uważają, że taki sposób wychowania to świetny sposób na uczenie dziecka funkcjonowania w świecie.

Wśród innych zachowań, których uczą się dzieci w szkole Montessori, jest nauka bycia uprzejmym na co dzień. Dzieci są też uczone, że nie należy faworyzowac innych, wyróżniać ich kosztem pozostałych. Jeśli na przykład ktoś organizuje przyjęcie urodzinowe, nie powinien mówić o nim na forum grupy, jeśli nie zaprosi na nie wszystkich dzieci. Wszystko po to, by inne nie czuły się dotknięte i mniej ważne, jeśli nie zostałyby zaproszone.

Podoba się Wam taki styl wychowania?