Amerykańskie media donoszą, że książę Harry (38 l.) i Meghan Markle (41 l.) grają w „hollwyoodzką grę”. Kontrowersyjna para jeździ podobno 2 godziny (w jedną stronę) z domu, by bywać w modnych miejscach w Los Angeles. A do tego, zamiast korzystać z „tylnego wejścia” czy tajemnych opcji dla „celebrytów”, para podobno pozowała pod wejściem do jednego z najbardziej ekskluzywnych prywatnych klubów w Los Angeles.

Meghan Markle znów krytykowana. Księżna nie miała dla niej litości

Jak donoszą media, para z radością podeszła do frontowego wejścia do San Vicente Bungalows, którego właścicielem jest hotelarz Jeff Klein. Tam byli przygotowani na kamery i aparaty, których mogli łatwo uniknąć.

Podobno książę Harry należy do elitarnej grupy członków klubu, którzy płacą roczny abonament w wysokości ok. 20,000 złotych.

Harry i Meghan gwiazdorzą?

Po tym, jak przez prawie 3 lata niemal ukrywali się w Santa Barbara, a dokładnie w Montecito, gdzie mieszkają w rezydencji za 14,7 miliona dolarów. Teraz często udają się do Hollywood. A wyprawa ta nie jest najłatwiejsza. Zajmuje im ok. 2h w jedną stronę.

Meghan Markle paraduje z torbą za niemal 30,000 złotych

Wiem, że San Vincente ma tylne drzwi dla celebrytów, więc nikt nie musi widzieć, jak wchodzisz i wychodzisz. Naprawdę chodzi im o prywatność […] Mają o wiele większe gwiazdy niż Harry i Meghan i nikt nigdy nie będzie wiedział, że tam są”, wyznał w rozmowie z Page Six jeden z członków eksluzywnego klubu.