Pamiętamy dobrze, jak kilka lat temu Robert Kozyra totalnie skrytykował Natalię Lesz stawiającą wówczas pierwsze kroki w polskim show-biznesie.

Zdaje się, że obecny juror Mam talent zmienił się od tamtego czasu. Dziś nie tak łatwo feruje wyroki.

W rozmowie z Faktem Kozyra mówi tak:

(…) to jest też tak, że jeśli ktoś przychodzi i nie ma talentu, ale widzę, że ma kruchą osobowość, to nie mogę mu powiedzieć czegoś bardzo mocnego, dlatego że on być może się zamknie i nigdy nie będzie czegoś tam robił. A tak naprawdę, sam show telewizyjny nie jest wart tego by łamać komuś życie.Choć czasem mówię też ostre rzeczy. Jestem i łagodny i ostry. Poza tym często myślę o tym, że to są amatorzy, profesjonalistów ocenia się inaczej. Ja nie miałem nigdy problemu ze srogim ocenianiem profesjonalistów, ale z amatorami trzeba jednak zastosować inną technikę.

Kozyra przyznaje, że program kosztuje go dużo sił:

To naprawdę ciężka praca fizyczna i psychiczna. Nie sądziłem, że będzie tak ciężko. Najgorzej było podczas castingów. Wracałem do hotelu i nie mogłem zasnąć. Nie przewidziałem tego. Bardzo dużo myślałem o ludziach, których zobaczyłem na scenie. To przedziwne, bo nawet kilka tygodni później, stojąc pod prysznicem zastanawiałem się, kurcze dlaczego ta lub inna osoba nie weszła do półfinału. Nie sądziłem, że tak dużo czasu psychicznie poświęcę tym osobom. Myślałem, że przyjdę, siądę, ktoś wejdzie, a ja powiem, że mi się podoba lub nie, a okazuje się, że ja przeżywam ich życie.

A Wy lubicie Roberta Kozyrę w roli jurora Mam talent? A może tęsknicie do Wojewódzkiego?

Czytajcie więcej: Oto zakochana Grochola. Dużo zdjęć!

\"\"