Aleksandra Kwaśniewska i Kuba Badach w sobotę zostali mężem i żoną. W ścisku, w tłoku, w hałasie przed kościołem.

Panna młoda w sukni od Sabriny Pilewicz, o której to kreacji do tej pory nie cichną dyskusje (to w końcu ładna, czy nie?).

O ślubie mówi się: \”wydarzenie roku\”. Nic więc dziwnego, że tej okazji poświęcony jest najnowszy numer magazynu Viva, a na nim nowożeńcy jeszcze przed ceremonią. Całość jest jednak stylizowana na sesję ślubną.

\”Reklamując\” sobotnie wydarzenie Ola przekonuje:

– Bardzo chcieliśmy uniknąć z naszego ślubu sensacji
– tłumaczy Aleksandra.

A to trudne, gdy ta sensacja trafia do kiosków za kwotę 2,99 zł.

Dlatego Kwaśniewska wyjaśnia dalej:

– Dość szybko musieliśmy pogodzić się z tym, że tego nie unikniemy. Paradoksalnie, ledwo wyszliśmy ze spotkania z prawnikiem, którego radziliśmy się, jak walczyć o prawo do prywatności, już czytaliśmy, że odwiedziliśmy kancelarię prawną, żeby podpisać intercyzę. Zrozumieliśmy, że to bez sensu. Im mniej mówimy, tym więcej o nas piszą.

Im więcej mówią, tym mniej? Nie, na pewno nie.

Czytaj więcej:

Ślub Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha – zdjęcia

\"Kwaśniewska