Okuniewska zabiera głos po naszej publikacji: „Chce się ze mnie zrobić czarny charakter”
"Chciałam zakończyć prześladowanie mnie szybciej, niż drogą sądową" - dodaje w oświadczeniu.
Znana podcasterka, autorka cieszących się dużą popularnością auducji takich jak „Tu Okuniewska”, „Ja i moje przyjaciółki idiotki” oraz „Matka matce” w czerwcu 2024 roku poinformowała w mediach społecznościowych, że rozpoczyna wojnę z hejterami, którzy mieli prześladować ją i jej rodzinę od wielu miesięcy.
Okuniewska wydała oświadczenie
Joanna Okuniewska SKASOWAŁA swój profil na Instagramie! Wydała oświadczenie
Podcasterka opublikowała serię relacji na InstaStories, w których poinformowała obserwatorów, że dotarła do danych osobowych dwustu hejterek, które „od ponad roku niszczyły życie jej rodzinie”. Ujawniła też, że wśród pozyskanych danych znalazły się m.in „adresy mailowe, screeny, dane dotyczące pracy, a nawet partnerów”. W dalszej części oświadczenia dodała, że miała okazję zajrzeć na profile tych osób i przyjrzeć się ich życiu prywatnemu:
Dziś był przełomowy dla nas dzień. Dotarłyśmy do personaliów hejterek, które niszczyły życie naszej rodzinie od ponad roku. Plik dwustu adresów mailowych, screenów, danych dotyczących pracy, a nawet partnerów. Podane jak na dłoni. Nie ma już anonimowości w Internecie. Istnieją narzędzia, które potrafią wyciągnąć z forów wszystko, co się chce. Oglądałam dziś przez chwilę życia tych osób. Ich wyznania o uwielbieniu do świata, podróżowania, wycieczek (…).
Następnie Okuniewska na InstaStories opublikowała częściowo ocenzurowane zdjęcia profilowe sześciu osób, nie wyjaśniając jednak, czy były to osoby odpowiedzialne za hejt w jej stronę. Podcasterka napisała jedynie:
Słuchajcie, a wystarczy tak po prostu po ludzku przeprosić i przestać. Mleko się już rozlało. Publikację wizerunków jeszcze rozważam. Ale naprawdę, nie jestem złym człowiekiem (w przeciwieństwie do Was) i nie chcę być do tego zmuszona.
Choć nałożona przez nią cenzura miała zapewnić anonimowość, szybko okazało się, że rodziny i znajomi właścicielek opublikowanych na Stories zdjęć profilowych rozpoznały, o kogo chodzi. Sprawa stała się jednak kuriozalna w momencie, gdy okazało się, że część przedstawionych na Stories osób nie miała nic wspólnego z szerzeniem hejtu i niszczeniem życia Joanny Okuniewskiej, a co najmniej jedna osoba w ogóle nie udzielała się w plotkarskim wątku o Okuniewskiej.
Joanna Okuniewska ZASTRASZAŁA swoje byłe fanki?! Mamy komentarz jednej z poszkodowanych osób!
Joanna Okuniewska opublikowała wizerunki sześciu osób z plotkarskiego forum. Przyznaje, że żałuje tej decyzji
Ostatecznie sama Joanna przyznała się do błędu pod postem Klaudii Ciekawiej, która zdecydowała się zająć sprawą pokrzywdzonych i zdoxxowanych kobiet. W komentarzu podcasterka przyznała, że działała w emocjach i żałuje tego, co zrobiła:
Zgodzę się, nie powinnam była wrzucać wizerunków (nawet zanonimizowanych) i to faktycznie coś, czego żałuję. Działałam pod wpływem emocji, bardzo dużo się wtedy działo i jest to mój błąd, do którego się przyznaję. Wyciągnęłam z tego wnioski.
Przypominamy jednak, że podcasterka nigdy publicznie nie przeprosiła pokrzywdzonych kobiet, których zdjęcia profilowe opublikowała na Stories, przed swoimi 200 tysiącami obserwatorów.
Joanna Okuniewska SKASOWAŁA swój profil na Instagramie! Wydała oświadczenie
Joanna Okuniewska wydała oświadczenie. Odniosła się do zarzutów o doxxing i zastraszanie fanek
Wczoraj zdecydowaliśmy się opublikować artykuł na podstawie rozmowy Klaudii Ciekawiej z użytkowniczkami plotkarskiego Discorda, na którym między innymi toczył się wątek o Joannie Okuniewskiej i jej życiu prywatnym. Część kobiet przyznała, że mając niewiele wspólnego ze sprawą, panicznie bała się pozwu ze strony Okuniewskiej oraz dalszych potencjalnych konsekwencji, w tym między innymi utraty pracy:
Najgorsze w całej sytuacji było to, że nie wiedziałam, co Okuniewska zrobi. Wiedziałam, że ma moje dane, bo dała mi o tym znać, wiedziałam, że jej obserwatorzy wierzą w ten straszny hejt, który rzekomo miał mieć miejsce na Discordzie. Mogła zrobić wszystko – opublikować mój wizerunek, tak, jak to zrobiła z innymi osobami, próbować zniszczyć mi karierę, pisać do rodziny – bo wiem, że to też robiła.
Niektóre z użytkowniczek przypłaciły sytuację zdrowiem: „Jeśli ta “zemsta” miała na celu wywołanie u nas dyskomfortu, który zapewne czuła Okuniewska czytając o sobie rozmowy na Discordzie, to niewątpliwie jej się udało – niektóre z nas przypłaciły to problemami ze zdrowiem psychicznym, nawrotem stanów lękowych, L4 w pracy, nawet myślami “s”. Niektóre osoby musiały korzystać z opieki specjalistów” – pisały niektóre z użytkowniczek w artykule Klaudii Ciekawiej.
My również uzyskaliśmy komentarz jednej z zamieszanych w aferę osób, która jasno podkreśliła, że jej zdaniem podcasterka miała wykorzystać swoją pozycję popularnej influencerki z zasięgami, by zamknąć usta plotkującym na jej temat internautom.
Po publikacji artykułu otrzymaliśmy zapewnienie od managerki Joanny – Marty Niemiry, że Okuniewska odniesie się osobiście do sprawy, co też uczyniła, publikując na Instagramie obszerne oświadczenie. Już na wstępie zaznaczyła, że choć wcześniej przymykała oko na krążące o niej plotki, ostatecznie zdecydowała się na reakcję „po ponad roku prześladowania i naruszania bezpieczeństwa”:
Po ponad roku prześladowania mnie, naruszania mojego poczucia bezpieczeństwa i pomówień, psuciu mojego wizerunku zawodowego (na przykład bezpodstawnym oskarżaniu mnie o wyłudzenia VAT’u). Po próbach ustalania mojego adresu i „żartobliwych” zapowiedzi, że „we wrześniu będę w Reykjaviku, jedno słowo i nasram jej na wycieraczkę”. Przez noszące znamiona obsesji próby pozyskiwania informacji intymnych i dotyczących życia prywatnego, po nazywanie mnie toksyczną suką, a mojej partnerki „gorylicą”. Doszliśmy do momentu, w którym z roli ofiary wszystkiego, co powyżej, chce się ze mnie zrobić czarny charakter – zaczęła.
Następnie podkreśliła, że nigdy nie upubliczniała danych osób, które pozyskała z plotkarskiego forum. Nie odniosła się jednak do stawianych jej przez internautów zarzutów, że publikując częściowo ocenzurowane zdjęcia profilowe osób, naraziła je na bycie rozpoznanym, a tym samym przynajmniej częściowe ujawnienie ich danych:
(…) Nigdy w swoim życiu nie upubliczniałam takich danych. Upubliczniłam jedynie awatary kilku użytkowniczek forum, które wiele miesięcy niszczyło moje życie. Bez ich imion ani choćby nicków. Nie zastosowałam w tym celu żadnych nielegalnych działań, o czym później. Nie sprowadziłam na nie tym samym publicznego linczu, a taki jest wydźwięk publikacji, zwłaszcza po przeczytaniu wypowiedzi tych osób – broni się podcasterka.
Joanna Okuniewska padła ofiarą hejtu. Pokazała komentarze z plotkarskiego Discorda
W dalszej części oświadczenia Joanna Okuniewska zasugerowała, że redaktorzy Kozaczka, w tym autorka poprzedniego i obecnego artykułu aktywnie udzielała się na plotkarskim forum w wątku o niej. Dementujemy jednak wnioski, do których doszła i zapewniamy, że żaden z naszych redaktorów nie był i nie jest „jednym z bardziej aktywnych użytkowników” w wątku Joanny na Discordzie.
W swoim oświadczeniu Okuniewska podkreśliła, że niesłusznie wykreowano jej wizerunek jako osoby „histeryzującej, ciągającej ludzi po sądach i zamykającej ludziom usta”, przy jednoczesnym wybielaniu użytkowników Discorda i innych plotkarskich społeczności. Dodała też, że ciągłe omawianie jej życia prywatnego w sieci i negatywne komentarze znacząco pogorszyły jej zdrowie psychiczne:
Niestety, tematyką forum nie było konstruktywne komentowanie mojej pracy. Było nią nieustanne poniżanie, tworzenie hipotez na temat mojego życia i relacji, zamienianie ich w pomówienia i urządzanie sobie z tego codziennej rozrywki. Coś, co dla kogoś było urozmaiceniem picia kawy, dla mnie było rujnującym moje życie i zdrowie psychiczne problemem. Mój psychiatra oraz terapeutka wystawili oficjalne diagnozy potwierdzające, że działania użytkowniczek Discorda miały ogromny wpływ na moje zdrowie psychiczne. Nabawiłam się nawrotu ciężkiej depresji, stanów lękowych i ataków paniki.
Joanna Okuniewska pokazała PARTNERKĘ! „Myślałam, że nie dodam tego zdjęcia, ale…”
Następnie podcasterka wyjawiła, że wśród działań podjętych na Discordzie przeciwko niej miało być między innymi podjęcie ataków hakerskich, próby włamania na jej konta w serwisach społecznościowych, próby zresetowania haseł oraz wysyłanie „materiałów” do popularnych Youtuberów w celu zdyskredytowania jej w oczach fanów i „doprowadzenia do cancellingu”. Choć 31-latka na koniec swojego oświadczenia opublikowała serię screenów z hejterskimi komentarzami, nie pojawiły się wśród nich informacje o podjętych przeciwko niej działaniach lub planach, które opisała w oświadczeniu. Dodała też, że pomimo zgłoszenia sprawy na policję i do prokuratury, zdecydowała się podjąć własne działania w celu walki z hejtem i pomówieniami i nie zamierza za to przepraszać:
(…) Zgłosiłam sprawę na policję i do prokuratury, ale też postanowiłam upublicznić awatary użytkowniczek forum. (…) To ja byłam poszkodowana długotrwałym stalkingiem, który wedle prawa jest przestępstwem. Postanowiłam wykorzystać gwarantowane mi prawo i dostępne każdemu środki do obrony siebie i swojego dobrego imienia. I być może część osób to oburzy, ale nie będę za to przepraszać. Mimo, że każdy sztab PRowców powiedziałby: przeproś, zrób smutne zdjęcie w dresie i zapomną. Nie jestem taka.
Przyznaje, że chciała zakończyć prześladowanie jej szybciej, niż idąc jedynie drogą sądową, znając tempo wymiaru sprawiedliwości.
Zostało to nazwane „zastraszaniem” (sic!), przy czym jedynie informowałam użytkowniczki o konsekwencjach działań wymierzonych we mnie. Nigdy nie posunęłabym się do żadnej formy przemocy. Nigdy nie działałam w celu wywołania strachu i paniki, nie było i nie jest moim celem kneblowanie debaty publicznej, nie prześladowałam nikogo, nikomu nie groziłam.
Na koniec podkreśliła, że nigdy nie wykorzystała danych klientów swojego sklepu do celów innych niż marketingowe. Okuniewska zdradziła, że namierzając dane hejterów korzystała z OSINT (open source intelligence), jako „w pełni legalnej techniki opierającej się jedynie na łączeniu ze sobą publicznych informacji z ogólnie dostępnych źródeł”. Z goryczą wyznała też, że wśród hejtujących ją internautów znalazły się również osoby z jej bliskiego otoczenia. Oświadczenie zakończyła informacją, że nie zamierza więcej zabierać głosu w tej sprawie:
Jest to moje jedyne, uważam, że bardzo obszerne zdanie w tej sprawie.