Poznajcie Justina Jedlicę, żywą rzeźbę z… silikonu
Przeszedł dziewięćdziesiąt operacji plastycznych.
Silikon w bicepsach, tricepsach, klatce piersiowej, pośladkach, policzkach… Wymieniać można długo. Justin Jedlica, 32-letni nowojorczyk uznał, że skoro istnieje żywa Barbie, świat potrzebuje… żywego Kena.
I postanowił, że nim będzie.
– Uwielbiam metamorfozy. Im dziwniejsza operacja, tym lepiej – powiedział dziennikarce ABC News.
W sumie przeszedł 90 operacji plastycznych w ciągu zaledwie 10 lat. Jego obsesyjne zmienianie wyglądu kosztowało setki tysięcy dolarów!!! Na pytanie, kiedy przestanie, odpowiada pytaniem:
– A dlaczego miałbym przestać?
Zapytany, dlaczego nie ćwiczył, żeby wypracować doskonałą rzeźbę ciała, przyznał:
– To nie jest w ogóle ekscytujące. Ani atrakcyjne, ani fantastyczne.
Lekarze przyznają, że taka ilość operacji plastycznych może być niebezpieczna dla zdrowia. Justin najwyraźniej się tym nie przejmuje. W jego przypadku przybiera to bowiem formy uzależnienia. Równie dobrze można postawić pytanie, czy palacz zwraca uwagę na komunikaty ostrzegawcze na paczce papierosów?
A jak wam się podoba silikonowy heros?