Crystal Renn nawołuje, by projektanci szyli w rozmiarze M
Teraz jest szczupła, kiedyś nie była. I nie uważa, by wtedy wyglądała gorzej.
Crystal Renn teraz nosi rozmiar 36, ale był czas, gdy jako modelka plus-size pozowała w ubraniach rozmiaru 44.
Z kolei Amy Lemons do dziś z bólem wspomina, że w wieku 17 lat, gdy jej ciało zaczęło się zmieniać, jej agentka kazała jej jeść jedynie jeden wafel ryżowy dziennie. Jeśli to nie pomagało – pół. Racja mniej, niż głodowa.
Podobne wspomnienia ma też Renn, która spisała je i wydała w formie książki Hungry (Głodna).
Zmuszana do nieustannego odchudzania się chciała koniecznie wbić się w rozmiar 32. Zaczęły się okresy obsesyjnego myślenia o jedzeniu i jego odmawianie sobie. Aż waga spadła do 43 kilogramów.
– Jedyne co wówczas czułam to wstręt do samej siebie.
A agentka wciąż kazała jej pilnować, by nie przytyła ani kilograma. Crystal twierdzi jednak, że problem nie leży wyłącznie po stronach agencji modelek. Jej zdaniem projektanci i szefowie pism o modzie przyczyniają się do tego. Dlatego zasugerowała, by swoje pokazowe sukienki projektanci szyli nie w rozmiarze 32, lecz 38, dzięki czemu po poprawkach mogłyby nosić je kobiety mieszczące się w rozmiarze od 40 do 36. A jeśli projektant będzie chciał ubrać w to dziewczynę o rozmiarze 0, suknię się dopasuje.
Myślicie, że pomysł ma rację bytu?