Prowadzą blogi o modzie, reklamują różne marki (czasem zupełnie nie związane z modą), właściwie same są już markami. Blogerki modowe budzą wiele emocji – zwłaszcza, że krążą plotki o bajońskich sumach, jakie potrafią zarobić.

Mówi się niekiedy, że nie warto dziś iść na studia, rozwijać się i kształcić, skoro można mieć bloga o ciuchach i zarabiać kokosy.

Czy naprawdę zarobki osób utrzymujących się w ten sposób są godne pozazdroszczenia? Duet prowadzący bloga Polacy rodacy postanowił zorganizować prowokację – zapytał blogerów o warunki współpracy. Ile życzą sobie za promowany post na Facebooku lub na Instagramie, ile trzeba zapłacić za tekst sponsorowany o produkcie.

Odpowiedzi były różne. Polacy rodacy opisali je dokładnie, wraz z podaniem inicjałów blogerek i blogerów. Cały tekst znajdziecie tutaj.

Przykłady:

Panna J.:

Stawki:

Post na blogu – 8.000 zł netto.
Lokowanie produktu w poście – 4.000 zł netto.
Post na Fejsbuku – 2.000 zł netto.
Post na Instagramie – 2.000 zł netto.

O statystyki nie pytaliśmy, na pewno są to ogromne liczby. Fejsbuk to grubo ponad 100.000 lajków, bardzo żywy. Pod każdym postem kilka tysięcy lajków i kilkaset komentarzy.
Do tego wszystko prowadzone przez profesjonalną firmę marketingową. Panna J. nie musi się niczym martwić.
Po małych negocjacjach stawki trochę się zmieniły.
Lokowanie produktu w poście ze wsparciem Fejsbuka i Instagrama 3.000 zł netto.
Dwa posty za 5.000 zł netto.
Ciekawostka?
Panna J. nie rozlicza się barterowo, ale często dostaje rzeczy w „prezencie”. I mailowo można ustalić „świadczenia” za taki „prezent”.
Jako, że to pierwsza liga, nie mogło zabraknąć „ścianki”.
Wykorzystanie produktu na imprezie branżowej i pokazanie się z nim na „ściance” to koszt 8.000 zł netto.

Panna MG.:

Tutaj dostaliśmy bardzo profesjonalny, rozbudowany cennik:

Post ze stylizacją na blogu – 3.500 zł netto. Czas oczekiwania na stylizację to minimum 6 tygodni.
Post sponsorowany o produkcie – 12.000 zł netto.
Post sponsorowany bez tekstu – 5.000 zł netto.
Post na Fejsbuku – 5.000 zł netto.
Użycie przedmiotu w kolażu do 2 rzeczy – 1.000 zł netto. Cały kolaż – 5.000 zł netto.
Baner reklamowy na blogu – 4.500 zł netto za miesiąc lub 1.500 zł netto za tydzień.
Konkurs dla czytelników – 16.000 zł netto.
Reklama na You Tube – od 15.000 zł netto, cena do indywidualnego uzgodnienia.

Fejsbuk to około 100.000 lajków, również bardzo żywy.
Panna MG profesjonalnie podchodzi do sprawy. Wie, że to jest biznes a nie jakieś zabawy w piaskownicy.

Panna C.M.:

Krótka, rzeczowa informacja.
Zaprezentowanie towaru w stylizacji na bloga – 4.000 zł netto.
Fejsbuk – około 40.000 lajków.
Panna C.M. wszystko prowadzi sama, nie zatrudnia żadnej firmy.

Po tej publikacji w internecie rozgorzałą dyskusja. Niektórzy są oburzeni wysokością stawek oferowanych blogerkom. Inni bronią ich pisząc, że skoro firmy płacą tak duże pieniądze, to znaczy, że mają na to środki i im się to opłaca. Nie jest winą blogerek, że ktoś chce im sporo zapłacić za reklamę.

W tej sprawie wypowiedziały się też autorytety branży modowej.

Dorota Wróblewska napisała:

Nie jestem w targecie szafiarek/blogerek, ale i nie dziwię się dlaczego mają takie stawki.
Jest popyt i jest sprzedaż. Każdy bloger ma swój cennik, grupę docelową i dotarcie. Mam i ja.
Agencje reklamowe szacują, że inwestycje reklamowe w sieci zwiększą się o 10,7 proc. Duża część przeznaczona jest na reklamę na blogach.

Moim zdaniem należy chwytać wiatr, bo dynamika inwestycji w reklamę online na blogach szafiarskich będzie słabnąć. Rynek jest coraz bardziej dojrzały, świadomy i powoli się stabilizuje. Podobna sytuacja miała miejsce w USA.
Czytelnicy zweryfikowali blogi i zostali tylko najlepsi.

Może tak już jest?

Z kolei Gosia Boy napisała:

Chyba jestem jedyną osobą, która nie rozumie tej prowokacji. Ujawniono ogromne zarobki konkretnych blogerek. Tak, jakbyśmy ich nie znali, jakbyśmy się ich nie domyślali? Ile zarabia bloger? Tyle, ile reklamodawca mu zapłaci. I nie dotyczy to tylko wymienionych osób, ale każdego blogera/autora/dziennikarza, który traktuje swoje zajęcie w sieci na tyle poważnie, że chce z niego czerpać jakieś profity. No właśnie, czy dziennikarz pisze teksty za darmo? Nie. To dlaczego dziwimy się, że na blogach się zarabia? Za granicą blogi to już przedsiębiorstwa, na które pracuje sztab ludzi. Może u nas za kilka lat będzie tak samo? A może już to się zaczyna? Równie dobrze moglibyśmy rozdmuchiwać zarobki osób prowadzących swoje firmy w każdej dziedzinie. Naprawdę, czy kogoś powinno obchodzić tak bardzo, ile i kto zarabia?

Dziennikarka dodała, że informacje o zarobkach blogerek są dla niej tak samo znaczące, jak te, które mówią o zarobkach innych ludzi z branży:

Szczerze? Mam w nosie, czy Panna X i Y biorą za post sponsorowany 5, 10, 15, czy 100 tys. zł. Co ta informacja zmienia w naszym życiu? To tak jakby mnie interesowało, ile Pani stylistka wzięła za stylizację ostatniej sesji, a Pan fotograf za najnowszą kampanię sieciówki. To, co wielu boli, to fakt, że kwoty te są uzależnione od popularności w social mediach, a nie jakości prowadzonego bloga. Z drugiej strony, być może do grupy docelowej, którą reprezentują te blogerki, taka jakość lub jej brak, właśnie przemawia? Ale to przecież Czytelnicy sami wybierają, kogo i dlaczego obserwują, może miejmy do nich żal?

Są też osoby, które zwracają uwagę na fakt, że prowokacji dopuścili się inni blogerzy – tym samym udowadniając, że zawiść o czyjeś powodzenie i sukces finansowy to w naszym kraju ciągle żywe zjawisko.

A co Wy sądzicie o całej aferze?

Ile zarabiają blogerki? Zarobki niektórych są naprawdę duże

Ile zarabiają blogerki? Zarobki niektórych są naprawdę duże

Ile zarabiają blogerki? Zarobki niektórych są naprawdę duże

Ile zarabiają blogerki? Zarobki niektórych są naprawdę duże