Agnieszka Włodarczyk w wywiadzie dla Super Expressu przekonuje, że Janusz Józefowicz wygaduje na jej temat głupoty, ale i jej samej się to zdarza.

– Jestem dobrym człowiekiem – zaczyna rozmowę Agnieszka.

Dodaje, że ze skromnością jej dobrze.

– Wkurza mnie, że obcy ludzie pytają: jak to możliwe, że nie mam ochroniarza i gosposi, która robiłaby za mnie zakupy. Jestem wolnym człowiekiem i zakupy mogę robić wtedy, kiedy mam na to ochotę! Wiem, że jest moda w show-biznesie, by mieć wielki dom. Ale mnie mody nie obchodzą. Nie kryję, że mieszkam bardzo skromnie i gdyby nie to, że wszyscy mi to wypominają, to byłoby mi z tym bardzo dobrze.

Jak twierdzi, woli odkładać, żeby później nie czepiać się kiepskich ról.

– W taką pułapkę wpadło wielu moich znajomych.

Przepraszamy, ale nie widzimy, aby Włodarczyk w produkcjach przebierała…

Cieszy się natomiast z odejścia od Teatru Buffo i kurateli Janusze Józefowicza.

– Bóg czuwał nade mną! Nie byłabym [drugą Nataszą Urbańską], bo nie miałam wobec Józefowicza żadnych planów. A poważnie, choroba była świetnym pretekstem, żeby odejść. Inaczej byłoby to trudne. Miałam 16 lat, a Józefowicz to tyran. I choć nawet miło tamten czas wspominam, to poszłam swoją drogą i wyszło mi to na dobre. [Zawdzięczam mu] może jakieś dziesięć procent. Niech ma!. Przykro mi jedynie, że ostatnio wygaduje głupoty. Nagle okazało się, że wszystkie niepowodzenia Nataszy to moja wina. Januszu, więcej klasy!

Co ciekawe, wcześniej w tym samym wywiadzie tak bardzo twierdzi, że chce być większą dyplomatką. Jak widać chcieć nie znaczy móc. Nie w tym przypadku.