Przed finałem ciężko było wytypować pewniaka. Trójka tancerzy miała swoim wielbicieli i krytyków. Koniec jednak niepewności. Drugą edycję You Can Dance wygrał nr 3 – Artur Cieciórski. Jury chwaliło go za to co już osiągnął, a widzowie dali kolejne zwycięstwo. Nie małą pomocą były pewnie smsy od płci pięknej. Zresztą mogę dodać od siebie, że na żywo jest on duuużo przystojniejszy.

Artur ciężko pracował na swój sukces. Lata nauki i determinacja przyniosły pożądany efekt. Niektórzy zarzucali mu, że niedoskonałości taneczne nadrabia akrobatyką. Jednak dzięki temu jego wystęy były widowiskowe. Tancerz jak nikt inny potrafił przykuć uwagę publiki. Scena to jego świat. Zawsze wiedział jak wykorzystać muzykę i kamery.

Kasia jako jedyna dziewczyna doszła do finału. Trzeba jej oddać rację, że posiada wielki talent. Nie było stylu tanecznego, w którym by się nie odnalazła. Tancerka, która woli jazz świetnie zatańczyła hip-hop. Jak powiedział jeden z jurorów „rasowo\”. Jej solówki zachwycały nawet najbardziej w nią wątpiących. Mimo, że nie jednemu partnerowi dała popalić swoim wybuchowym charakterkiem, jej występy były majstersztykiem. Kryspin przy niej pokazał co potrafi.

Zresztą Kryspin zdobył serca publiki nie tylko swoją skromnością i nie ukrywajmy atrakcyjnym wyglądem, ale także solówkami, w których potwierdzał, że jego obecność w show to nie kwestia przypadku. Zwłaszcza ostatnie trzy programy pokazały, że chłopak ma umiejętności.

Wczorajsza emisja się nie obyła, ale dziś poszło gładko. Jazz w wykonaniu Kasi i Kryspina zachwycił jury. Michał Piróg otwarcie przyznał, że głosował na Kasię. Dał jej na szczęście …nietoperza. Cóż, zawsze był oryginalny. Z kolei Agustin Egurrola podkreślił, że finał dał jej partnerowi pewność siebie. Rodziny tancerzy nie kryły wzruszenia po tym tańcu.

Jak odpowiedział na to Artur? Walczył na parkiecie z Kryspinem w rytmie hip-hopu. I to był szał!!! Żywiołowo,z polotem, po prostu rewelacja. Obaj pokazali niesamowitą energię w kapitalnym układzie. Nie było w tym tańcu zwycięzcy. Artur i Kryspin pokazali swoje atuty i byli równi. Przyjaźń zajęła pierwsze miejsce. Co prawda Piróg czepił się synchronów, ale to naprawdę był pikuś.

Po walce czas na miłość. Artur i Kasia stworzyli parę. Jaką? Ona zimna, a on gorący. Kasia pokazała swój talent, a Artur widać, że świetnie bawił się na scenie. Co prawda był to pod względem wyrazu artystycznego najsłabszy występ. Może to specyfika tego stylu. Pop nie dał im wielkich możliwości. Po tym duecie rodzina uczestników zaczęła walkę na doping. Brat Kubalskiej powiedział, że jest the beściak, a mama Cieciórskiego zapewniała, że tańczy on lepiej niż jego partnerka. Uff, zrobiło się gorąco. Zresztą temperatura nie spadła, kiedy wszyscy razem dali show do kawałka You Can Dance Pinnaweli. A potem solóweczki.

Solo Kryspin był niewinny i uroczy, Kasia poszła w ostrzejszą i bardziej artystyczną konwencję. Jej taniec był jak psychodeliczne przeżycie. A Artur wybrał muzykę, którą doskonale go opisuje. Jak sam powiedział to był akrobatyka, dynamika i …seksapil:)

Po nich Gleba pokazał czego się nauczył na Broadwayu. Towarzyszyli mu pozostali uczestnicy programu. A teraz cóż? Koniec, i nie ma już nic… A nie, przepraszam. Teraz castingi do III edycji.