Bartek Fetysz to niepokorny i pyskaty dziennikarz, który w swoich tekstach obnaża tragikomiczną prawdę o show-biznesie.

Fetysz ostro o Dodzie: dałaś wpier*ol połowie show-biznesu!

Fetysz na swój celownik często bierze polskie gwiazdy i celebrytów. Ostrym, pełnym dosadnych metafor i porównań językiem punktuje ich wady. Pisarz nie znosi udawania i pozerstwa, a zjawiska w show-biznesie opisuje soczystym językiem.

Na rynku ukazała się książka Fetysza Obudziłem się trochę podły ze zbiorem jego felietonów. W jednym z nich dziennikarz przedstawia „narodziny” celebryty:

Każdy, kto pracuje w mediach, chce się nabić na obiektyw i doznać zapłodnienia chwilową popularnością. W ten sposób w dzisiejszych czasach mierzy się swoją wielkość. Nie linijką, jak członka w chwale, ale ilością publikacji, polubień i zdjęć. Popularność to natychmiastowa inseminacja, ciąża instant, zalana artykułami w prasie, ewentualnie na portalach plotkarskich. Artysta gotowy. Wystarczy włożyć w formie sprasowanego płodu do wody i już nabiera wybrzuszenia, nóżki, rączki, brzuszek, japa rozdziawiona, spragniona poklasku i sławy. Celebryckie pisklęta. Ledwo widzą, a już drą te mordy, już pragną pieszczot i bitej śmietany ze wstrząśniętych uwielbieniem słów – pisze Fetysz.

Mocne słowa Bartka Fetysza o piłkarzach: to ZAPŁADNIACZE sponsorujący szafiarki!

Potem opisuje ludzi, którzy nagle wybili się z tłumu i zapomnieli o całym swoim zapleczu:

Najgorszy sort to ci, którzy wydawali się normalni, ale nagle zrobili nura w celebryckie kontakty, zamieszki, ze wszystkimi zaczęli się przyjaźnić, bywać, dostawać darmowe bluzy i dresy od projektantów z Azja Express i zapomnieli o jajach, które wcześniej mieli. I mimo że wydawali się być fajnymi, wiarygodnymi amantami z Cieszyna, nagle stali się zaklinaczami swoich pięciu minut. Oby nie pierdnąć przy tych odfajkowanych znajomych, bo jak ci się kapną, że jego bąk pachnie siarkowodorem, a nie świecą Diptyque, to każą wracać, skąd przyszedł i tyle będzie z podroży po zamkniętych dotychczas domach sław. Chodzi zatem taki nabuzowany tym pierdem, mieszanką azotu, tlenu i metanu, ale skoro teraz wszędzie zapraszany, to w głowie już odfruwa. Ludzki balonik napełniony pierdohelem. Czy to ptak, czy to samolot? Nie! To celebryta! Człowiek-prześwit. Chodzący szyb naftowy. Tylko znikąd nie wycieka cenna ropa. Na twarzy przeciąg z botoksu – mocno kończy Fetysz.

Fetysz o Łukaszu Jemiole: ma nierozliczoną aukcję charytatywną! Gdzie kiecka?!

Jeśli lubicie jego styl i macie ochotę na więcej mocnych teksów z odważną diagnozą ludzi uzależnionych od wyglądu, sławy, pieniędzy i używek książkę Bartka Fetysza możecie kupić tutaj.

Bartek Fetysz Bartek Fetysz