Bono to klient wybredny. Jak bardzo?

Za przykład może posłużyć jego niedawna wizyta w pewnej znanej nowojorskiej restauracji.

Gwiazdor zaszczycił lokal swoją obecnością, jednak sprawił nieco problemów obsłudze.

– Zażądał, by jego sałatka była posiekana – opowiada świadek. Cóż, nic nadzwyczajnego.

– Przy nim – dodaje informator.

– Później zażyczył sobie wody Perrier, której nie mieli, więc kelner biegł do sklepu po drugiej stronie ulicy, aby kupić dla niego butelkę.

Cóż to jednak wobec reklamy, którą przysporzył restauracji. Czego się nie robi dla TAKICH gwiazd.