Piosenkarka bawiła się w klubie Pure w Las Vegas. Około pierwszej w nocy nagle oświadczyła jednemu ze swoich tancerzy, że musi wyjść. Kilka sekund później zemdlała.
Britney podobno wyniesiono z klubu wyjściem dla VIPów i szybko odstawiono do hotelu. Po jakimś czasie do hotelu podjechała karetka. Nie wiadomo czy to właśnie jej udzielano pomocy.

Menadżer Britney Spears Larry Rudolph oświadczył, że nie potrzebowała ona medycznej pomocy. Rzekomo była tak zmęczona po całym ciężkim dniu, że sama chciała skoñczyć imprezę. Sztab Brit zarzeka się także, że sama wyszła z klubu i co prawda towarzyszyła jej ochrona, ale nikt jej nie wynosił. ¦wiadkowie twierdzą co innego.
A prawda jak zwykle leży po środku.

A może Brit dowiedziała się, że jej mąż Kevin Federline miał w Sylwestra randkę z nieznajomą w South Beach na Florydzie.