Jak podaje Gazeta.pl, Joanna Brodzik ma otrzymać od Axel Springer (wydawcy Faktu) 100 tys. zł zadośćuczynienia za artykuł sugerujący, jakoby była w ciąży. Dodatkowo wydawca musi przeprosić ją na łamach Faktu i miesięcznika Film.

Sprawa wydawać się może odległa – wiadomość o ciąży ukazała się w październiku 2004 roku, ale aktorka twierdzi, że jej konsekwencje były daleko idące.

Zaznaczyła, że publikacja materiału naruszyła jej prywatność i wpłynęła \”negatywnie na jej życie\”, a sugestie o ciąży działały \”paraliżująco\” na potencjalnych pracodawców, gdyż \”wielu producentów\” zrezygnowało z zatrudnienia jej po ukazaniu się tekstu – czytamy.

Sąd przyznał, że plotki te faktycznie mogły negatywnie odbić się na karierze zawodowej Joanny.

Pełnomocnik Axel Springer Artur Wdowczyk zapowiedział już odwołanie od wyroku.

– Na pewno wniesiemy apelację, nie zgadzamy się z tym wyrokiem. Ten artykuł opisywał tylko i wyłącznie plotki, czyli spekulował. Nie były to informacje. Bardzo dziwnym jest, że nie można spekulować. Sąd Najwyższy wielokrotnie mówił, iż tego typu wiadomości są dopuszczalne – powiedział Wdowczyk w rozmowie z Gazetą. – Obawiam się, że jeżeli nie można spekulować na temat gwiazd, to za moment dziennikarze nie będą mogli spekulować na temat polityków – dodał.

To nie jedyna sprawa aktorki. W toku jest już druga, w której Brodzik domaga się 150 tys. zł. zadośćuczynienia, tym razem za obraźliwy jej zdaniem artykuł Faktu.