W wywiadzie dla majowego numeru miesięcznika Twój Styl Dominika Kulczyk-Lubomirska opowiedziała o swoim dzieciństwie w domu Grażyny i Jana Kulczyków.

Pamiętam, że gdy w latach 80. były w domu mandarynki, rodzice nie pozwalali ich brać do szkoły, żeby kolegom nie było przykro. Jakoś tak po poznańsku uczono mnie skromności.

Hmm, ciekawa definicja skromności.

Dominika Kulczyk, chociaż może sobie na wiele pozwolić, do dzisiaj pozostała skromną osobą.

Często kupuję jedną sukienkę zamiast dwóch. Nie kupiłabym słynnej torebki Hermesa Birkin, choć mnie na nią stać, bo istnieje coś takiego jak niemoralna cena.

Żona Jana Lubomirskiego ma również specyficzną definicję ekologii.

Sztuczne futra są mnie mniej ekologiczne niż naturalne. Trzeba wyobrazić sobie fabrykę sztucznych futer, do produkcji których potrzeba ton plastiku, ropy, energii i ścieki z tej fabryki, które trafiają do otoczenia. Mam kilka futer po mamie, ale to też pewnego rodzaju ekologia, bo u mnie dostały drugie życie.

Co o tym sądzicie?

\"\"Nie
Dominika Kulczyk z ojcem, Janem Kulczykiem i mężem, Janem Lubomirskim

\"\"Nie
Dominika Kulczyk

\"\"Nie
Dominika Kulczyk z ojcem, Janem Kulczykiem

\"\"Nie
Dominika Kulczyk z Janem Lubomirskim

\"\"Nie
Grażyna Kulczyk