Pół roku po śmierci Zbigniewa Wodeckiego Newsweek poprosił o wywiad córki artysty. Katarzyna Wodecka-Stubbs (43 l.) i Joanna, starsza z córek muzyka, wspominają, że życie z artystą nie było łatwe. Zwłaszcza, gdy były jeszcze małymi dziećmi:

Magdalena Ogórek w SKANDALICZNY sposób pożegnała Zbigniewa Wodeckiego

– Mierzył nas swoją miarą, a żadne z nas nie było tak utalentowane jak on. (…) Chodzenie z nim po mieście nie było przyjemne. Czuliśmy się jak kaczuszki, które idą za przywódcą stada, kaczorem, który rozdawał autografy. Nie wiadomo było, czy nas nie zgubi na tym spacerze – wspomina Katarzyna Wodecka-Stubbs.

Córki Wodeckiego wspominają, że ojciec bywał wybuchowy i porywczy. W takich chwilach najlepiej było nie podnosić mu dodatkowo ciśnienia:

– Intuicyjnie schodziliśmy mu wtedy z drogi. Ja się chowałam i uciekałam – mówi Joanna.

Ale legenda miała również swoje dobre strony. Kiedy córki Wodeckiego były starsze, złapały z ojcem dobry kontakt. Do tego stopnia, że tata… wprowadzał jedną z dziewcząt w świat dorosłych i ich używek:

Popełniłem chyba wszystkie grzechy – rozmowa ze Zbigniewem Wodeckim

– To z nim spróbowałam pierwszych papierosów – mówi Katarzyna. – Tak jak kiedyś czekaliśmy w piżamach na jego powrót, tak teraz stawialiśmy się ze swoimi rodzinami na kolację w domu rodziców, restauracji albo w moim mieszkaniu na wspólne gotowanie – wspomina.

Córka Wodeckiego wspomina ojca: Intuicyjnie schodziliśmy mu wtedy z drogi

Córka Wodeckiego wspomina ojca: Intuicyjnie schodziliśmy mu wtedy z drogi

Córka Wodeckiego wspomina ojca: Intuicyjnie schodziliśmy mu wtedy z drogi

Córka Wodeckiego wspomina ojca: Intuicyjnie schodziliśmy mu wtedy z drogi