/ 07.12.2010 /
Kolejny dzień, kolejny koncert Dody.
I znowu stare numery, czyli trochę golizny i głaskanie się po kroczu.
„Królowa\” robi się niesamowicie wtórna.
Tak to jest, kiedy ktoś nazywa siebie samą skandalistką – trochę powtórek i robi się bardzo, bardzo nudno.