Dzisiejszy wpis sponsoruje słowo #parawaning
Janusze plaży wiedzą, co jest modne.
Co jest bardzo polskie ogrodzenia? Płoty, parkany, siatki. Im wyższe i szczelniejsze, tym lepiej. A że Janusze polskości nie wyzbywają się też na plaży, lubią zagarnąć dla siebie parę metrów kwadratowych piasku. Stąd #parawaning uprawiany na naszym Wybrzeżu od lat.
Dopiero teraz doczekał się tej prześmiewczej nazwy.
Czytaj więcej: Co powinniśmy spakować do torby plażowej? (OPRÓCZ PARAWANU) 😉
Chodzi o mało estetyczny wygląd nadmorskich okolic w czasie urlopowego szczytu. Ludzie „zajmują” miejsca rozkładając parawany, które nierzadko stoją puste już od 5-6 rano. Później plaża zapełnia się. By zapewnić sobie prywatność i wygodę, trzeba oddzielić się od sąsiada. I choć parawany miały chronić przed wiatrem, teraz traktuje się je jak plażowe płoty. Brzydkie, tak naprawdę niepotrzebne, ale spełniające jakieś głęboko skrywane potrzeby bycia włodarzem przestrzeni, która nota bene jest przestrzenią publiczną, nie prywatną.
Spokojnie, Niemcy mają namioty.
Weird beach behaviours: #parawaning in Poland, tents in Germany (via @WasilewskiTomek) pic.twitter.com/aeIf3Gd8un
— Exen (@Exen) sierpień 10, 2015
Janusze parawanów juz przejmują tereny podmokłe #parawaning pic.twitter.com/wHDRsvEJvC
— Przemek Lonski (@losiu2308) sierpień 8, 2015
Internet komentuje sytuację na plażach we właściwym sobie stylu… #parawaning pic.twitter.com/wy4WY1xUVk
— Dziennik Bałtycki (@dz_baltycki) sierpień 5, 2015