Edyta Górniak będzie chciała nas przekonać, że wcale nie jest divą, że jest kobietą jak każda inna, że ciągnie do normalności.

Spontaniczna decyzja? Skąd – Edzia swoje zamiary już zdradziła magazynowi Rewia.

– Od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że ster na moim statku się popsuł, choć nadal jestem mocnym okrętem na ocanie życia. Teraz postanowiłam ten ster naprawić, wziąć go mocno w swoje ręce – mówi we właściwy sobie, egzaltowany sposób.

Stery, okręty… A tu chodzi o zwykłe robienie zakupów!

– Nareszcie mogę normalnie wyjść do kiosku czy do sklepu po bułki – mówi Edyta. – Zwolniłam wiele osób ze swojej firmy, bo zaczęło mi przeszkadzać, że wszędzie towarzyszy mi świta i nawet na zakupy nie mogłam iść tak zwyczajnie. Ściągnęłam szpilki i wychodzę do ludzi. Bo generalnie jestem dresiarą.

Zastanawiamy się, kiedy to pokaże.