Ewa Minge aspiruje do miana projektanki światowej, która znana będzie nie tylko na rynku polskim.

Problem jednak w tym, że pokazywanie kolekcji za granicą łączy się z koniecznością znajomości języka obcego, najlepiej angielskiego.

A z tym u Minge cieniutko, oj cieniutko…

Projektantka rozmawiając z nowojorskim dziennikarzem braki językowe nadrabiała wielkim ego i dużą pewnością siebie. Pomagała jej tłumaczka, która musiała pomijać zwroty w stylu „Powiedz mu, że…\”. Zapytana o to, jak się miewa, odpowiedziała \”tłuczonym\” angielskim (brawa za starania!):

– How are you doing?
– Fenk, fery, very, very fajn. Aj lav nju jork. Nju jork feszyn łik is de best feszyn łik in łorld.

A później:

– Powiedz mu o Solidarności! Solidarity, solidarity, solidarity…

Kliknij, by zobaczyć materiał video:

Z językiem kiepsko. Przynajmniej kolekcji nie można się było powstydzić – recenzenci modowi byli zachwyceni. Zdjęcia z pokazu zobaczycie TUTAJ.