Edyta Górniak zdecydowała się w końcu opowiedzieć o przyczynach rozstania (to, że się z tego wyspowiada na łamach magazynu było tylko kwestią czasu) – w wywiadzie dla Vivy powiedziała, że Dariusz Krupa był nadopiekuńczy i za bardzo ją ograniczał, np. od strony finansowej.

– Kulminacyjnym momentem jednak było, gdy uświadomiłam sobie, że jestem kontrolowana – mówi. – Nie chodziłam do kina, do restauracji, na siłę jeździliśmy na wakacje. Siedzieliśmy w domu. Ja bawiłam się z dzieckiem. On – nie wiem. (…) Ja gasłam.

Krupa miał ją zamknąć w złotej klatce i odciąć od pieniędzy. Górniak żali się, że musiała prosić o pieniądze na sukienki. Dodaje przy tym, że całe życie marzyła o rodzinie, z którą będzie spędzać czas jak zwykli zjadacze chleba – cieszyć się sobą, np. jeżdżąc na rowerach.

– Przez siedem lat się nie udało – twierdzi.

Piosenkarka opisuje swój związek jako nie dość \”spontaniczny i roześmiany\”. Jak widać takie barwne ptaki potrzebują nowych doznań, proza życia je dobija. Czy Edycie naprawdę wystarczyłaby niedzielna wycieczka rowerowa? Nie wygląda na taką. No, ale pozory mylą…

– Zarządzał całym moim majątkiem. Odeszłam, zostawiając wszystko – rzuca artystka, ale mimo to dodaje: \”Zawsze będę go kochać\”.

Więcej w najnowszym numerze Vivy.

\"Górniak