O Krzysztofie Ibiszu jest ostatnio głośno głównie z powodu wpadki w Jak ONI Śpiewają. Ale znamy go także z wielu programów telewizyjnych, teleturniejów, seriali czy filmów.

W najnowszym wywiadzie dla Super Expressu przypomniał także, że na pewno nie jest gejem i denerwują go plotki na ten temat.

– Wie pani, że jestem jedynym mężczyzną w tym kraju, który ma orzeczenie sądowe, że nie jest gejem! Był proces i sąd uznał w wyroku: Nie jest prawdą, co napisała gazeta. My, ludzie show-biznesu, jak komandosi przyjmujemy na siebie różne ciosy – powiedział.

Uważa także, że kiedy w Polsce ktoś odnosi sukces, od razu jest piętnowany i próbuje się wymyślać sensacje na jego temat.

– W tym kraju, jeśli ktoś odnosi sukces i wygląda OK, trzeba mu przypiąć łatkę. Czyli co? Gej! W moim środowisku jest wielu ludzi sukcesu. Jaki z tego wniosek?

Jedna z jego wypowiedzi zdaje się nawiązywać do ostatniego incydentu:

– Jestem jak sprzedawca luksusowych towarów. Jak program słaby, to nie wina sztabu ludzi, tylko moja.

Jednak rola prezentera jak najbardziej mu odpowiada, chociaż są etapy w życiu zawodowym, o których pragnąłby zapomnieć. Głównie dlatego, że pokazał wtedy swój inny wizerunek. Chodzi o program Ibisekcja, którego był gospodarzem.

– To był zawodowy błąd. Co najdziwniejsze, sam sobie ten program wymyśliłem. Do dziś oglądam te odcinki z niesmakiem. Bo uważam siebie za faceta z klasą. Nie zadaję ciosów poniżej pasa. Teraz uważam, że pytania, które tam padały, były niesmaczne.

Niestety, nie możemy tego poprzeć wieloma przykładami. Jedyne dostępne w internecie wideo to fragment wywiadu z Edytą Górniak o wpływie seksu na struny głosowe. Sami oceńcie dawnego Ibisza.