Roman Polański po feralnym stosunku z 13-latką wystraszył się nie na żarty – sędzia zajmujący się jego sprawą chciał wszystkim dać przykład, jak należy karać podobne wykroczenia niezależnie od tego, kto je popełni.

Reżyser czuł, że on sam może również paść ofiarą, dlatego uciekł ze Stanów Zjednoczonych.

Okazuje się jednak, że po ponad 30. latach od procesu Polański znajdzie się w środowisku, w którym obowiązują surowsze przepisy – informuje agencja Reuters.

– Gdyby to miało miejsce dzisiaj, mógłby do końca życia nie wyjść z więzienia – powiedział Stan Goldman, wykładowca prawa pracujący w Los Angeles.

Dlaczego? Amerykańskie prawo zrobiło się znacznie mniej pobłażliwe wobec przestępstw na tle seksualnym.

Niektóre stany domagały się nawet kary śmierci za gwałt na dziecku – a tak właśnie opisywany jest przypadek Polańskiego (choć trwają spory, czy 13-letnia wówczas Samantha Geimer naprawdę była zgwałcona).

Prawnicy reżysera złożyli tymczasem petycję o przyznanie aresztu domowego. Zobaczcie, w jakim przytulnym gniazdku znajdzie się Polański, jeśli wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie. Link poniżej, po kliknięciu w obrazek:

Wciąż nie wiadomo, jaka kara grozi Polańskiemu. Rzecznik reprezentujący kalifornijskie więzienia powiedział jednak, że jeśli reżyser trafi do więzienia, będzie mógł ubiegać się o zwolnienie warunkowe po około dwóch latach.