Od śmierci Anna Przybylskiej minęły dwa lata. Mąż aktorki, Jarosław Biniuk, porzucił sportową karierę, by skupić się na wychowaniu trójki dzieci.

W ostatnim wywiadzie mężczyzna opowiada o tym, jak radził sobie po śmierci ukochanej i co pomagało mu w codziennym życiu.

Czasami mam takie momenty, że wracam, wspominam. Ale staram się patrzeć do przodu. Najlepszą terapią zawsze był dla mnie sport. Wyciągał mnie z tarapatów. Dzieci, bliscy, praca – to trzyma mnie w pionie. W 2014 roku straciłem nie tylko najbliższą mi osobę, ale również całe dotychczasowe, poukładane życie. I piłkę, bo skończyłem karierę. Wszystko się skumulowało. Na szczęście później futbol znów mnie uratował, dał kopa, by iść dalej – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Kiedyś więcej mnie w domu nie było niż byłem. Wracałem z treningów, meczów, starałem się spuszczać ciśnienie. Dziś to ja muszę trzymać wszystko w ryzach. Wychowanie dzieciaków to ogromne wyzwanie. Bardzo wspierają mnie rodzice, mama z nami mieszka, tata jest blisko, mama Ani też cały czas pomaga. (…) Wydaje mi się, że na zewnątrz wiele się nie zmieniłem. Moi znajomi pewnie by powiedzieli, że wciąż jestem wesoły, energiczny. Ale wewnętrznie zmieniłem się bardzo. Inaczej patrzę na życie – dodaje.

Zobacz: Jarosław Bieniuk poszedł na męski wieczór, a jego córka…

Przypomnijmy, Jarosław od jakiegoś czasu spotyka się z Martą Gliwińską.

Jarosław Bieniuk: Straciłem nie tylko najbliższą mi osobę

Jarosław Bieniuk: Straciłem nie tylko najbliższą mi osobę

Jarosław Bieniuk: Straciłem nie tylko najbliższą mi osobę

Jarosław Bieniuk: Straciłem nie tylko najbliższą mi osobę

Jarosław Bieniuk: Straciłem nie tylko najbliższą mi osobę