Jessica Alba w Elle w końcu przyznaje, ile musiała namęczyć się z reżyserami.

Dla niej praca na planie wcale nie była lekka łatwa i przyjemna, ale kto powiedział, że bycie aktorem to bułka z masłem?

Nie mająca wykształcenia w tym kierunku Alba przeżyła zatem wielki szok, gdy reżyser zaczął wymagać od niej więcej, niż się spodziewała.

Do tego stopnia, że myślała o zrezygnowaniu z aktorstwa.

– Pamiętam, że kiedy grałam scenę umierania w Silver Surfer, reżyser mówił: „To wygląda zbyt prawdziwie, zbyt boleśnie. Możesz być ładniejsza, kiedy płaczesz? Nie rób tak z twarzą! Niech będzie bez wyrazu. Możemy potem dorobić łzy.\” – opowiada w rozmowie z Elle.

Kazano jej zatem nie grać, a po prosty być… ładną.

– Zaczęłam sobie myśleć: \”Nie jestem wystarczająco dobra? Moje emocje nie są wystarczająco dobre? Czy ludzie naprawdę ich tak nie znoszą, że mam przestać być prawdziwą osobą?\”. I pomyślałam sobie: \”Pie*rzyć to. Nie obchodzi mnie już ten biznes.\”

Obchodzi, obchodzi. Od tamtego czasu jakoś nie rzuciła aktorstwa. I nadal nikt nie nazwał jej \”supertalentem\”.

&nbsp