To zadziwiające, z jaką łatwością Jola Rutowicz „rozłożyła na łopatki\” show będący efektem starań dziesiątek ludzi.

I pisząc to nie mamy na myśli niczego pozytywnego. Zwyciężczyni Big Brothera zachowywała się jak rozkapryszona 5-latka, w dodatku taka, która rozumie mniej od swoich rówieśników. Z jej ust sypały się docinki typu \”Jacyk-pajacyk\”, z oburzeniem zwróciła uwagę na to, że nie ma mikroportu (\”Nie przyszłam tu po to, żeby milczeć\”), a na jakąkolwiek krytykę reagowała słowami typu: \”Wiem, że ślicznie zatańczyłam\”.

A mimo to bez większych problemów przeszła do następnego odcinka. I ktoś zapłaci za jej kolejną porcję wygłupów. Nie mamy jednak co ubolewać, bo przecież SMS-y nie wysłały się same.