24 godziny po szczęśliwym lądowaniu Boeinga 767 na konferencji prasowej pojawili się dwaj bohaterowie tego wydarzenia – kapitan Tadeusz Wrona i I oficer Jerzy Szwarc.

– Z 500 razy leciałem tym samolotem i to podwozie zawsze się otwierało – mówił kapitan Wrona. Potem opowiedział o emocjach, jakie towarzyszyły mu podczas sprowadzania samolotu na ziemię.

– Kiedy za drugim razem podwozie się nie otworzyło, poinformowaliśmy wieżę, że może być awaryjne lądowanie – powiedział pilot.

Nowy wygląd Kozaczka – kliknij!

Wróć do poprzedniej wersji strony.

Wrona nie czuje się bohaterem. Podkreślał, że samolot wylądował szczęśliwie dzięki doskonałej współpracy załogi i ludzi pracujących na ziemi. Wrona stwierdził, że był wręcz zaskoczony doskonałym przygotowaniem lotniska do awaryjnego lądowania.

Prywatnie pilot czuje się dziś zmęczony. Mówił, że wczoraj do 23.00 odbierał telefony, potem jeszcze co jakiś czas oglądał relację z lądowania w TV.

– Z zewnątrz to wyglądało tak, że nie wiadomo było, jak to się skończy – podsumował Wrona w rozmowie z TVP Info.

Na konferencji prasowej nie pojawiła się liczna grupa załogi (9 osób), które dziś odreagowuje ogromny stres. Kapitan też czuje się wyczerpany:

– Czuję się zmęczony. Dużo wrażeń po wczorajszym dniu – mówił pilot.

Kapitan Wrona chce wrócić do pracy. Już na sobotę ma przewidziany następny lot do Hanoi.

\"Kapitan\"Kapitan

Screen Fakt