Kate Moss obudziła się wczoraj, sięgnęła po poranną gazetę, wypiła łyk kawy.

Napój natychmiast wylądował na ścianie. Podobnie jak kieliszki i pięknie oprawione zdjcia. Kate rzucała czym popadnie drąc się wniebogłosy.

Poszło oczywiście o wywiad, w którym Pete Doherty nazwał ją „wstrętną, starą szmatą\”. Właściwie nie tylko o to, ale nie będziemy powtarzać całego artykułu. Chętni przeczytają go tutaj: Pete Doherty się gubi. Przysłowiową rodzynką na ciasteczku było stwierdzenie, że ich związek był \”niczym wojna w Wietnamie\”.

– Kate straciła panowanie nad sobą. Wpadła w szał. Zbiła zdjęcia i słowa piosenek, które kiedyś oprawiła – opowiada jej znajomy brytyjskiej prasie. – Zdenerwowała się i miała powód. Pete przedstawia ją jako nieudacznicę i ofiarę, a tak naprawdę to ona zakończyła związek. To on jest zniszczony i nie potrafi sobie ze sobą poradzić. Przysyła jej listy i prezenty, wygaduje głupoty w wywiadach… Kate boi się, że w końcu zrobi coś naprawdę groźnego.

Chodzi oczywiście o wyznania, za które prasa gotowa jest zapłacić krocie. A nieprzewidywalny Doherty skłonny jest nie tylko urządzić sobie godzinę szczerości z hojnym magazynem, ale i puścić przy tym wodze fantazji, wymyślając niestworzone rzeczy.