Lubimy kiedy gwiazdy są szczere, ale są pewne granice. Chyba nikt nie chce słuchać o ich problemach seksualnych, albo ich braku, wypróżnianiu się, zwracaniu treści żołądkowej itp.

Lily Allen zdradziła, że jej brat ma ogromnego penisa, potem Kelly Clarcson opowiadała o tym, że sika pod prysznicem i lubi oglądać swoje smarki. Teraz czas przyszedł na Katy Perry.

Piosenkarka bez skrępowania mówiła o tym, że pierdzi na scenie podczas koncertów.

– Pierdzenie to przecież ludzka rzecz. Jestem nagazowana, a na scenie dużo się ruszam i skaczę. To zrozumiałe, że gazy pchają się wtedy na zewnątrz. Przyznaję, puszczam na scenie wielkie bąki!

Dodała również, że ma gdzieś opinie innych na ten temat.

– Nie obchodzi mnie, co pomyślą sobie ludzie. To przecież moja scena. Czasem słychać bąka przez mikrofon, ale kiedy gra muzyka, to trudno się domyślić, co to był za dźwięk. Miałam wiele krepujących momentów na scenie i to nie tylko związanych z pierdzeniem.

Ciekawi jesteśmy kiedy zdradzi co to za „krępujące momenty\”? Bo to, że do tego dojdzie, jest pewne.