Kelly Osbourne w bikini na okładce Shape (FOTO)
Jeszcze nigdy więcej nie zrzuciła.
Kelly Osbourne to zdecydowanie jedna z największych metamorfoz ostatniego roku.
Gwiazda z pełnej, pyzatej dziewczyny, zmieniła się w ślicznotkę noszącą rozmiar 36.
A jednak Kelly nie zamierza zapewniać, jak cudownie jest być na diecie i wylewać z siebie siódme poty na siłowni.
– Nie obchodzi mnie co mówią inni, ćwiczenia fizyczne są do niczego – mówi. – Naprawdę! Patrzysz na siebie spoconą w lustrze i myślisz: \”O Boże, nienawidzę tego!\”.
Więc jaki jest jej klucz do sukcesu?
– Zacznij od prostych, których ćwiczeń z koleżanką. To jedyny sposób. Gdy wchodzisz na siłownię myśląc sobie: \”zrobię to czy tamto\”, to przytłaczające. Ja ćwiczę pół godziny codziennie. Wiem, że tyle dam radę. Ćwiczę do najbardziej gejowskiej muzyki, jaką możesz sobie wyobrazić.
Coś jeszcze?
– Pomagają mi też fajne ciuchy na siłowni, bo kiedy patrzysz na siebie w lustrze i nie podoba ci się to, co widzisz, nie będziesz chciała tam wrócić.
A teraz najlepsze:
– Maluję się idąc na siłownię. Wiem, co ludzie mówią: \”Nie maluj się\”. A ja nie tuszuję rzęs, ale nakładam podkład i róż, trochę błyszczyka. To mi naprawdę pomaga. Nie chcę patrzeć na siebie i myśleć, że wyglądam ohydnie.
Tak wyglądała Kelly w 2007 roku: